Pomiędzy nami góra. Bali trekking


Samochód odbiera mnie o 1.30 w środku Balijskiej  nocy. Chociaż i tak nie spalam,  bo z poprzedniej  pamiętam tylko  kolejne trzęsienie ziemi.  Zrywam się co chwilę myśląc, że po raz  kolejny nadchodzą wstrząsy.  Ale jeszcze bardziej siedziało mi w głowie to, że nie zdążę uciec i wszystko zacznie się od nowa. 
Jednak na chwile  musiałam przysnąć bo wyrywa mnie z drzemki odgłos budzika w moim  telefonie. 
Piję ciepłą herbatę pakuję co potrzeba do plecaka i wychodzę do recepcji. W holu wita mnie dwóch uśmiechniętych chłopaków. Grzecznie się przedstawiają i zapraszają do samochodu. W środku siedzi już ktoś kto także zdecydował się wybrać po moje marzenie. Ostatecznie jest nas 4 osoby plus  kierowca i przewodnik. Jedziemy około 1.45 min do miejsca docelowego. Jest noc ok 3 nad ranem stawiamy się do miejsca docelowego. 
Wysiadamy z samochodu  na miejscu wiedzę kilka  grup czekających  tak jak i my na gotowość  do wyjścia.  Każdy ze swoim indywidualnym przewodnikiem.  
Odbieramy  czołówki , kijki  trekingowe, butelkę wodę. " Ruszamy " mówi przewodnik. 
Bez ociągania każdy z nas idzie  szybkim krokiem. 
Młody sympatyczny chłopak  w roli przewodnika wchodzi na tą górę prawie  jak sam mówi  codziennie. Czasem w nocy na wschód słońca  czasem po południu na zachód . Wszystko zależy za  co turysta zapłaci i czego oczekuje. 
Idziemy dość szybkim krokiem. Mój organizm nie nabiera tempa tak jak idą nogi.  Zawsze tak jest na początku wspinaczki potem kilka krótkich oddechów parę przystanków i serce dorównuje  do reszty. 

Serce to właśnie  ono  dyktuje moją głową  tutaj na indonezyjskiej wyspie. Tutaj na Bali  to właśnie serce jest wyznacznikiem  moich działań, mojej siły i mojej radości ale przede wszystkim wszystkich moich emocji.  Serce to ten organizm, który w tym miejscu   wyjątkowo spokojne  jest wyciszony  jakby to  ono właśnie  chciało uspokoić moja starganą od myśli głowę. Serce  dyktuje warunki i chcąc nie chcąc ma to tutaj inne znaczenie.
Od lat poszarpane na strzępy jakby powoli skleja  się w całość. Czuje, oddycha spokojnie,  gra emocjami. 

Idziemy pod górę. Zastygła lawa i kamienie obsuwają mi się spod stóp. Czasem tracę równowagę jakbym miała zjechać po tym osuwającym się piasku. Przewodnik co chwilę pyta czy wszystko ok. Jestem na siebie zła nie umiem nabrać tempa. Może to ta wczesna pora  a może to nieprzespana noc a może chwilowo mam kryzys.  Idę i do nikogo się nie odzywam. Nie lubię mówić jak wchodzę. Oczyszczam wtedy moją głowę jakbym chciała o wszystkim  zapomnieć. Ciężko idzie się po piasku jakbym bawiła się  w piaskownicy nic a nic nie poruszając się w górę. Droga nie jest zbyt stroma dopiero pod koniec nabiera pionu przynajmniej pod koniec  łaskawie nie sypie już żwirem i piaskiem. Idzie mi się coraz lepiej. 
Widzę światełka, małe lampki w ciemności,  to mi uświadamia ile ludzi idzie za mną i przede mną. Krótko mówiąc dużo. Widać nie tylko ja wpadam na taki szaleńczy pomysł. 
Dostrzegam drewnianą  budkę i szczyt,  ludzi tam  dochodzących  do celu.
Mamy to! pomyślałam. Przewodnik woła do mnie dasz radę!. Jedna  z  osób  spokojnym głosem oznajmia 
"Jesteśmy"  Gratulujemy sobie wzajemnie a mnie ogrania "ciepło" Pomimo wiatru czuje ciepło. To ciepło, które od kilku dni sprawia, że czuje się przyjemnie. 
Ciepło jakby powiewało prosto na moje sklejające się  tutaj serce. Ciepło dotyka mojego policzka uśmiecha się łagodnie. Bierze mnie pod ramiona i całuje w policzek. Przeszywa  mnie na wskroś. Poraża  swą czułością i uderza jeszcze bardziej  głębiej prosto w serce. 

Siadam na ławce z widokiem na właśnie wschodzące słonce. Musiałam nabrać dystansu,  musiałam  chwile poskładać  myśli. Zaczyna się spektakl światła a ja  w tym czasie piję  podaną mi z czułością kawę z cukrem. 
Piję  małe łyki a spektakl słońca  trwa. Robię kilka fotek, ale nie tak  zawsze nerwowo. 
Tutaj mam czas,  już nigdzie się nie spieszę,  tylko pragnę aby ciepło które odbija mi się w twarzy ogrzało mnie na zawsze. 
Wiem,  trudno będzie bo czasami wieje mocniejszy wiat i przygania chmury. Ale teraz nie ma to znaczenia. 
Jest idealnie. Jakby pogoda nas wybrała na parę kochanków. Idealne miejsce i idealny czas. Dostaję kanapki jakieś owoce. Sniadanie  prawie podane jak do łóżka, które zawisło nad chmurami . Próbuję zatrzymać w sobie każda sekundę tej chwili,   ależ  jestem szczęśliwa. 
Tak zdobyłam,  to zdobyłam tę górę ale zdobyłam też coś co w głowie  mojej marzyło mi się od dawna. Na Bali odkryłam ponownie kobiecość,  siłę,  charakter, radość ale przede wszystkim  spokój. 

Przewodnik nigdzie nie nie śpieszy jakby był   w  wznowie z moją  głową " ona potrzebuje tej chwili' 
Kiedy pierwsza mała łza cieknie mi po policzku udaję ze wiatr wieje mi w oczy. Zamykam je i delektuję się  ciepłem,  które mnie otula. Jest  tak normalnie,  naturalnie tak jak powinno być od zawsze. 

Uśmiechnięty przewodnik bierze nas na chwile aby opowiedzieć   o wulkanach. Pokazuje krater,  aparatem  wykonuje serię  zdjęć. Widać zależy mu,  aby każdy  z nas pamiętał  tę chwile po swojemu. 
Para z rozgrzanego krateru pulsuje raz mocniej raz mniej. Jest gorąco. W oddali widzę  stado małp.  Zachowują  spokój jak ja. .
Powoli zaczynamy schodzić w  w dól,  ciepło  nie przestaje grzać,   a ja nie umiem sprawić,  żeby nigdy nie przestało i grzało moje serce już  zawsze. 
Studzą emocje gorące źródła ale w nich też jest ciepło i już sama nie wiem czy pochodzi  z powietrza z wody czy z serca. Teraz już o tym nie myślę  tylko oddaję się tej chwili. 
A gdy zapadnie  noc i zgasną wszystkie światła   pozostaje tylko zapach .... 




























Komentarze

Popularne posty z tego bloga

TEKLA . Czy znacie magiczne drzewo z największą w Polsce pustą dziuplą ? Topola Tekla i Zamek w Chudowie polecają się na weekend.

Sułtanat Omanu kraina wiecznej szczęśliwości

MATERA Jak przeniosłam się w czasie o 2000 lat

Bantayan cz.1 Filipińska wyspa uśmiechu i szczęścia "To co się wydarza, jest jedyną rzeczą, jaka mogła się wydarzyć."Nic, absolutnie nic z tego, co nam się przytrafia, nie mogło wydarzyć się inaczej. Dotyczy to nawet najdrobniejszych szczegółów "

Alberobello kraina baśni